Czy media przekształcą się w klasyczne agencje PR, public relations?

Niecodzienny widok – światowe media wpadają w panikę. Redakcje, które przez lata utrzymywały się dzięki hojnej „pomocy zagranicznej” z USA, nagle tracą grunt pod nogami. Dziennikarze błądzą jak dzieci we mgle, zadając sobie jedno, fundamentalne pytanie: Jak teraz pisać niezależnie, gdy nie ma kto płacić za naszą niezależność?

Wolne media na garnuszku wujka Sama

Z pozoru mamy do czynienia z wielką tragedią – media, które jeszcze wczoraj grzmiały o wolności słowa i niezależnym dziennikarstwie, dziś nie potrafią odnaleźć się w świecie bez finansowania z zagranicy. Wstrzymanie środków przez Kongres USA sprawiło, że „wolne i niezależne” redakcje nagle straciły zdolność do funkcjonowania. Wygląda na to, że przez lata „wolność” była po prostu towarem na sprzedaż.

Czytelnicy – jak zwykle – nie zawiedli. Na forach i w mediach społecznościowych natychmiast pojawiły się komentarze, pełne sarkazmu i brutalnej szczerości. Jeden z internautów napisał: „Środki kongresu na wspieranie niezależnych mediów? To już przeczy definicji 'niezależnych'”. Trudno się z nim nie zgodzić.

Kto płaci, ten wymaga – czyli tajemnica jednolitości przekazu

Przez lata można było odnieść wrażenie, że media, niezależnie od kraju, serwują nam niemal identyczne przekazy. Gdziekolwiek by się nie spojrzało – ta sama narracja, te same frazy, identyczne konkluzje. Jak się okazuje, ten „cud” informacyjnej spójności nie był dziełem przypadku. Finansowanie płynące z jednego źródła sprawiało, że dziennikarstwo było bardziej skoordynowane niż symfonia Beethovena.

Teraz, gdy kurek z dolarami został zakręcony, niektórzy z przerażeniem pytają: „Jak teraz wyglądać będą serwisy informacyjne? Czy dziennikarze będą musieli zacząć... myśleć samodzielnie?” Można się spodziewać dramatycznego spadku liczby artykułów „sponsorowanych ideologicznie” i – kto wie – może nawet powrotu do bardziej zróżnicowanego dziennikarstwa. Oczywiście, pod warunkiem że media znajdą nowe źródła finansowania. Może warto założyć patronite dla CNN?

Koniec symbiozy – polityka nie chce już mediów?

Do tej pory relacja między politykami a mediami przypominała doskonale zgraną orkiestrę. Politycy finansowali, media grały dokładnie takie nuty, jakie były zamówione. Tymczasem teraz okazuje się, że ta symbioza może dobiec końca. Donald Trump jednym ruchem pokazał, że „niezależne media” są niezależne tylko od rzeczywistości, ale nie od zagranicznych przelewów.

Co dalej? Można się spodziewać, że część redakcji zacznie desperacko szukać nowego sponsora, inni przekształcą się w klasyczne agencje PR dla tych, którzy będą chcieli zapłacić za określoną narrację. Jeszcze inni może w końcu zrozumieją, że odbudowa wiarygodności wymaga czegoś więcej niż pieniędzy z budżetów rządowych.

Lekcja dla świata?

Wstrzymanie dotacji dla mediów jest w gruncie rzeczy ważnym eksperymentem społecznym. Pokazuje ono, jak kruchy jest mit „niezależnego dziennikarstwa” i jak wiele redakcji było de facto na finansowym sznurku politycznych patronów. Być może to dobry moment, by zastanowić się, czy nie nadszedł czas na prawdziwie wolne media – finansowane przez czytelników, a nie przez rządy.

Jedno jest pewne: chaos w redakcjach po odcięciu kroplówki z Waszyngtonu to jeden z najbardziej interesujących eksperymentów na globalnym rynku mediów. Czas pokaże, czy dziennikarze znajdą nowe sposoby na przetrwanie, czy może – o zgrozo – nauczą się w końcu samodzielnie myśleć.

opr. AF , SztInt wg wykop.pl/link/7643791/usa-zamrozenie-pomocy-zagranicznej-wprowadza-dziennikarstwo-w-chaos

Komentarze

Popularne posty