Może pora na nieco etyki w sektorze mediów?
Wielu ekonomistów zgodziłoby się z opinią że przekazywanie rządowych reklam tylko do określonych tytułów prasowych wypacza warunki konkurencji na rynku mediów. Przy tego typu finansowaniu podmioty mniej uwikłane politycznie mają mniejsze szanse w konkurencji z tytułami o jasnej orientacji politycznej.
Upadek prasy ponadpolitycznej w Polsce miał miejsce już w latach 30-tych XX wieku. Wówczas zaczęła się dominacja tytułów popierających określony obóz polityczny. Wystarczyła dekada by Rzeczpospolita Polska znikła z mapy świata.
Obecnie można mieć wrażenie powrotu tamtych mrocznych dla wydawców ponadpolitycznych czasopism czasów. Oto dwa określone tytuły prasowe, otrzymują z rządu ogromne budżety reklamowe, de facto pozwalające utrzymać te tytuły, podczas gdy inni wydawcy mediów nie otrzymują takich reklam. Problemem są niejawne kryteria wyboru tytułów, z których jeden ma przeszłość oficjalnego publikatora jednej z partii politycznych.
Według informacji tygodnika "W Sieci", dwa określone tytuły prasowe otrzymały rządowe budżety reklamowe na poziomie 3,6 mln i 9,33 mln PLN w 2012 roku. Na rynku jest wielu wydawców poczytnych mediów- pytanie dlaczego największymi beneficjentami są akurat dwa tytuły, z których jeden oficjalnie, słowani swojego redaktora, wspierał określony ruch polityczny w czasie wyborów? Jest to dość kontrowersyjna taktyka biznesowa na tym kontynencie.
Redaktor tego tytułu dziwi się otwartym wystąpieniom na imprezach masowych, gdzie kilka tysięcy osób trzyma plansze tworząc gigantyczne logo jego tytułu, przekręcone w sposób sugerujący że ów tytuł nie jest rzetelnym medium. Można go potem spotkać przechodzącego w centrum miasta, jak gdyby nic się nie stało.
Stało się. Można mieć wrażenie że porzucono w Polsce typową dla cywilizacji Zachodu politykę medialną. Sytuacje w których naczelny określonego tytułu prasy codziennej publikuje swój apel o poparcie konkretnego ugrupowania politycznego są typowe dla innych kontynentów niż nasz. Można mówić o etyce biznesu, ale to chyba niewiele warte na polskim rynku, skoro znane są przypadki kontrowersyjnych wydawców łączących wydawanie prasy z inwestycjami w koncerny zbrojeniowe.
Wydaje się że kanclerz Angela Merkel mówiąc niedawno w Parlamencie Europejskim o Unii Europejskiej gwarantującej wolność prasy miała na myśli równe warunki konkurencji dla jej wydawców. Trudno jednakże o tym mówić, badając temat polityki obecnego rządu w odniesieniu do sektora prasy i mediów.
Przeznaczenie na określony tytuł prasowy ok. 9,33 mln PLN przy pominięciu innych, konkurencyjnych tytułów to przykre tendencje wobec doświadczeń historii kraju. Rzeczpospolita Obojga Narodów w 1539 roku zasłynęła jako jeden z pierwszych w Europie krajów wprowadziła prawa dające gwarancje wolności prasy (por. Zamoyski, Adam. "The Polish Way". New York: Hippocrene Books, 1987). (ikonografika pochodzi z tygodnika "W Sieci")
Upadek prasy ponadpolitycznej w Polsce miał miejsce już w latach 30-tych XX wieku. Wówczas zaczęła się dominacja tytułów popierających określony obóz polityczny. Wystarczyła dekada by Rzeczpospolita Polska znikła z mapy świata.
Obecnie można mieć wrażenie powrotu tamtych mrocznych dla wydawców ponadpolitycznych czasopism czasów. Oto dwa określone tytuły prasowe, otrzymują z rządu ogromne budżety reklamowe, de facto pozwalające utrzymać te tytuły, podczas gdy inni wydawcy mediów nie otrzymują takich reklam. Problemem są niejawne kryteria wyboru tytułów, z których jeden ma przeszłość oficjalnego publikatora jednej z partii politycznych.
Według informacji tygodnika "W Sieci", dwa określone tytuły prasowe otrzymały rządowe budżety reklamowe na poziomie 3,6 mln i 9,33 mln PLN w 2012 roku. Na rynku jest wielu wydawców poczytnych mediów- pytanie dlaczego największymi beneficjentami są akurat dwa tytuły, z których jeden oficjalnie, słowani swojego redaktora, wspierał określony ruch polityczny w czasie wyborów? Jest to dość kontrowersyjna taktyka biznesowa na tym kontynencie.
Redaktor tego tytułu dziwi się otwartym wystąpieniom na imprezach masowych, gdzie kilka tysięcy osób trzyma plansze tworząc gigantyczne logo jego tytułu, przekręcone w sposób sugerujący że ów tytuł nie jest rzetelnym medium. Można go potem spotkać przechodzącego w centrum miasta, jak gdyby nic się nie stało.
Stało się. Można mieć wrażenie że porzucono w Polsce typową dla cywilizacji Zachodu politykę medialną. Sytuacje w których naczelny określonego tytułu prasy codziennej publikuje swój apel o poparcie konkretnego ugrupowania politycznego są typowe dla innych kontynentów niż nasz. Można mówić o etyce biznesu, ale to chyba niewiele warte na polskim rynku, skoro znane są przypadki kontrowersyjnych wydawców łączących wydawanie prasy z inwestycjami w koncerny zbrojeniowe.
Wydaje się że kanclerz Angela Merkel mówiąc niedawno w Parlamencie Europejskim o Unii Europejskiej gwarantującej wolność prasy miała na myśli równe warunki konkurencji dla jej wydawców. Trudno jednakże o tym mówić, badając temat polityki obecnego rządu w odniesieniu do sektora prasy i mediów.
Przeznaczenie na określony tytuł prasowy ok. 9,33 mln PLN przy pominięciu innych, konkurencyjnych tytułów to przykre tendencje wobec doświadczeń historii kraju. Rzeczpospolita Obojga Narodów w 1539 roku zasłynęła jako jeden z pierwszych w Europie krajów wprowadziła prawa dające gwarancje wolności prasy (por. Zamoyski, Adam. "The Polish Way". New York: Hippocrene Books, 1987). (ikonografika pochodzi z tygodnika "W Sieci")
Komentarze
Prześlij komentarz